Blog o podróżach i ludziach, ale także o wszystkim tym, co może Cię spotkać, jeśli tylko odważysz się wypłynąć ze swojego portu, ze swej bezpiecznej przystani i otworzysz się na to, co znajduje się poza Twoją zatoką... a jeśli to zrobisz otworzą się mosty i nowe możliwości - wyruszamy?


Translate

środa, 13 marca 2013

CHIŃSKI FIVE O’CLOCK CZY TEŻ ZALEWAJKA?

Chińska herbatka
 Będąc w Chinach, nie sposób nie zauważyć popularności herbaty w tym kraju i to wśród wszystkich klas społecznych, niezależnie od wieku. W zasadzie trudno się dziwić, przecież to właśnie Chiny uznawane są za ojczyznę tej niezwykłej rośliny. Wyjątkowo obrazowa jest także właśnie chińska legenda o początkach parzenia herbaty. Okazuje się, nie pierwszy zresztą raz w historii ludzkiej wynalazczości, że mocą sprawczą była nie  tyle pomysłowość człowieka, co przypadek...

Legenda głosi, że do czarki odpoczywającego cesarza przypadkowo wpadł listek herbaty, nadając napojowi niezwykły aromat, który zauroczył cesarza, a w końcu na zawsze zawładnął kubeczkami smakowymi milionów ludzi na całym świecie. Podanie o cesarzu ma ponad 3 tysiące lat, jednak prawdziwą furorę herbata zrobiła w Chinach około V w. n.e., stając się napojem narodowym i przyznać należy, że wciąż króluje w tym zastraszająco szybko zmieniającym się państwie.

Dziś herbatę w Chinach pije się wszędzie i o każdej porze dnia i nocy. W przeciwieństwie do angielskiego zwyczaju, nie ma wyznaczonej i tradycyjnie kultywowanej godziny w ciągu dnia na delektowanie się herbatą (angielski five o'clock). Po ulicach pędzą setki ludzi wyposażonych w malutkie termosiki i wcale nie trzeba się przypatrywać, by wiedzieć na 100%, że w środku znajduje się herbatka. Trudniej natomiast zgadnąć, jaki dokładnie napar towarzyszy Chińczykom nawet w największych metropoliach. Chińczycy, bowiem, sztukę zaparzania herbaty opanowali do perfekcji, racząc siebie i innych różnymi rodzajami tego specyfiku. W każdej restauracji, a nawet podejrzanej knajpce w zapomnianej mieścinie, znaleźć można kilka, kilkanaście gatunków herbaty. Króluje oczywiście, coraz bardziej i u nas obecnie popularna, herbata zielona, stanowiąca często bazę dla szeregu różnorodnych naparów. Z jej dobroczynnych wpływów Chińczycy zdawali sobie sprawę na długo jeszcze zanim herbata zawędrowała na europejskie stoły. 


Tradycyjna chińska filiżanka
Chińczycy doskonale wiedzą także, iż herbatę należy zaparzać 2-3 razy, a pierwsze zaparzenie w zasadzie jest bezużyteczne i napar należałoby wylać. Intuicyjnie odkryli prawdę o herbacie (zwłaszcza zielonej i białej), którą potwierdziły badania - faktem jest że dopiero po drugim parzeniu neutralizują się wszystkie garbniki i staje się ona wówczas po prostu zdrowsza. Muszę przyznać, że niechętnie pozbywałam się z filiżanki herbaty z pierwszego parzenia, jak dla mnie zresztą całkiem aromatycznej:) Prawda jest jednak po stronie chińskiej tradycji - drugie parzenie poraża zintensyfikowanym smakiem i wierzcie mi, nie ma to nic wspólnego z polską "zalewajką" czy też "lurą". Do parzenia herbaty używa się specjalnych porcelanowych filiżanek z pokrywką, która ułatwia nie tylko zaparzenie w odpowiedniej temperaturze, ale i picie już zaparzonej herbaty (za jej pomocą odsuwamy liście).

Podróżując miesiąc po Chinach i ja odkryłam zbawienny wpływ herbaty na ludzki organizm. Przy stosunkowo wysokich temperaturach, nic tak nie gasi pragnienia i zapewniam, nic nie smakuje lepiej niż herbatka zielona i jaśminowa. Mało tego, pijąc herbatę unikniemy nadmiernego pocenia, które może być przekleństwem w trakcie podróży i wyregulujemy pracę układu pokarmowego. O pozostałych dobroczynnych wpływach herbaty, na przykład na układ nerwowy, nie będę już wspominała. Każda wybierająca się do Chin osoba, przekona się także jak łatwo zaopatrzyć się w herbatę nawet na najdalszych i najdzikszych rubieżach kraju. Wszędzie wrzątek jest ogólnie dostępny, nawet w pociągach czy na dworcach, a poza tym można kupić gotową, „zabutelkowaną” herbatkę, która skutecznie konkuruje z Coca Colą. I śmiało można rzec, że przynajmniej w Chinach wciąż jeszcze natura w postaci herbaty, wygrywa z chemią, której kwintesencją jest Coca Cola.

Herbata jest jednym z atrybutów życia każdego Chińczyka i to przez stulecia. Cóż zostaje Europejczykowi? Może pozazdrościć nie tylko samego zwyczaju picia herbaty, ale przede wszystkim ciągłego dbania o tradycję i trwania przy niej, mimo zmieniających się warunków życia.


Tekst publikowany także na:
globtroter.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz