Wyprawa do Chin w 2006 roku była początkiem mojej przygody z podróżowaniem w towarzystwie męża na własną rękę, z wykupionym jedynie biletem lotniczym i z ciekawością tego wszystkiego, co czeka po drugiej stronie globu, a czekało i wciąż jeszcze czeka niesamowicie wiele...
TRASA:
WYLOT - Warszawa
13 czerwca 2006 roku wystartowaliśmy z Warszawy i to rosyjskimi liniami
Aeroflot, które na tamte czasy oferowały najtańszy bilet do Pekinu. Nasłuchawszy się wiele o chlubie rosyjskiego lotnictwa:) odczuwałam jednak lekki niepokój, wsiadając do nieco już przestarzałego samolotu, który miał nas zabrać z Warszawy do Moskwy - na szczęście to tylko 1,5 godziny:) Lot z Moskwy do Pekinu trwał już dłużej - 7 godzin 20 minut, ale na szczęście samolot był już zupełnie innej klasy, chociaż turbulencje nad Pustynią Gobi sprawiły, że znowu zaczęłam sobie w duchu snuć tłumaczenia o wspaniałym przeszkoleniu rosyjskich pilotów.
PEKIN
|
Pekin |
Kiedy wreszcie wylądowaliśmy w Pekinie, zostałam oszołomiona skalą i organizacją lotniska, a potem samego już miasta. Kolejne budowle wprawiały mnie w zakłopotanie, po raz kolejny Warszawa wydała mi się małą mieściną. Autobusem linii nr 2 pojechaliśmy z lotniska w kierunku Centrum, płacąc za bilet jakieś 16 juanów za osobę. Jak dotąd wszystko szło gładko, Chińczycy uśmiechnięci i rozumiejący angielski. Przez chwilę pomyślałam, że będzie łatwo.W autobusie nr 22, którym mieliśmy dojechać do hostelu, pojawiły się pierwsze problemy komunikacyjne, kiedy chcieliśmy kupić bilet, nie pozostawiono nam wyboru i tak właśnie zaliczyliśmy pierwszy przejazd na gapę:)
Znalezienie hostelu też nie należało do łatwych zadań, zwłaszcza że na nogach (w podróży) byliśmy już dobrych kilkanaście godzin. Upał, kurz, plecaki i ten przeklęty ruch uliczny skutecznie utrudniały nam dojście na miejsce. Wreszcie znaleźliśmy miejsce naszego noclegu - hostel
Red Lantern, z pokój zapłaciliśmy niecałe 400 juanów. Szybki prysznic, który w podróży odmładza o 10 lat, krótka drzemka i rozpoczęliśmy zwiedzanie najbliższej okolicy.
|
Zakazane Miasto |
Trzeci dzień naszej podróży cały poświęciliśmy na zwiedzanie atrakcji miasta. Plan wykonaliśmy w 100%. Plac Tiananmen, Mauzoleum Mao, Zakazane Miasto (60 juanów/os.) i dwa parki Jing Shan (2 juany/ os., wynajem rowerka wodnego 40 juanów) i Beihai (10 juanów/os.). Chyba najbardziej piorunującym wrażeniem była wizyta w Mauzoleum Mao, ale nie ze względu na zmumifikowane ciało przywódcy, tylko na atmosferę towarzyszącą składanym pokłonom temu jedynemu "eksponatowi" w olbrzymim gmachu. Długa kolejka (bezpłatny wstęp) i ustawianie zwiedzających w równe rzędy przez mundurowych, następnie równym, miarowym krokiem do stoiska z kwiatami i wreszcie wejście do mauzoleum. Absolutna cisza, powaga i skupienie... hołd.
|
Mauzoleum Mao |
O Zakazanym Mieście można byłoby pisać całe tomy, a i tak nie oddało by to majestatu i uroku tego miejsca. Kompleks obejmuje 8706 sal rozplanowanych na 70 ha, w których mieszkało 8-10 tys. osób, gdzie zwykli ludzie nie mieli wstępu, gdyż zazdrośnie strzegły go mury o wys.10 m i fosa szeroka na 50 m. W największym gmachu Taihe Dian (Pawilon Najwyższej Harmonii) znajduje się złoty Smoczy Tron Cesarza, przed którym rozpościera się ogromny dziedziniec mogący pomieścić 90 tys. osób!!!
|
Zakazane Miasto |
|
Smoczy tron |
|
Ozdoby dachu Zakazanego Miasta
Po wyjściu z Zakazanego Miasta udaliśmy się na Wzgórze Widokowe (Jing Shan), usypane sztucznie z ziemi wybranej podczas kopania fosy – wstęp 2 juany. Odwiedziliśmy także pobliski park Beihai ze słynną Białą Dagobą, buddyjską świątynią o wys. 35 m z 1651 r. W parku tym znajdowała się zimowa rezydencja chana Kubilaja (pierwszy cesarz dynastii Yuan), a wstęp kosztuje zaledwie 10 juanów. Przecudnie utrzymany park z urokliwym jeziorkiem wokół świątyni, po którym można popływać wszelkiego rodzaju łódkami – my skusiliśmy się na rowerek wodny (40juanów za godzinę).
|
Parki Jingshan i Beihai |
|
WIELKI MUR - Badaling
Pobudka o 5:30 i podróż autobusem nr 22 na Plac Quianmen za 1 juana, a tam uciążliwe próby znalezienia odpowiedniego autobusu. Chińscy naganiacze działają aktywnie, nawet nie znając angielskiego. Wreszcie znaleźliśmy biuro przewoźnika (blisko Placu Tiananmen, w kierunku Hali Ludowej) i kupiliśmy bilety, płacąc po 50 juanów za przejazd i 40 juanów za wejście na Mur. Mur o długości 2400 km, na całej długości w towarzystwie wspaniałych widoków, nic więc dziwnego iż w 1987 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
|
Mur chiński |
|
Wijący się Wielki Mur |
|
Napisy na Wielkim Murze |
|
Prace rekonstrukcyjne |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz